Wszystkie prace i zdjęcia na tym blogu są mojego autorstwa, jeśli jest inaczej, wyraźnie to zaznaczam. Proszę, uszanuj moją pracę,

czwartek, 14 maja 2015

106. Historia pewnego pudełka...

Jakiś czas temu chwaliłam się Wam kartką ślubną tak piękną, że miała zostać u mnie. Nie została, już wywędrowała. TU możecie ją sobie przypomnieć. Kartka wyszła gruba, bo inaczej być nie mogło, więc musiałam zrobić do niej pudełko. Siedziałam, składałam, mierzyłam i darłam, kleiłam, kuleczkowałam, perełkowałam i brokatowałam, no i wreszcie byłam z siebie dumna-skończyłam. I cóż?! Ano jest to jedyne chyba pudełko do kartki tak pięknie ozdobione .... od dołu... Góra pozostała łysa. Gdybym miała jeszcze jedno pudełko, nie byłoby problemu, zrobiłabym drugie, ale tu ani pudełka, ani zapasu papieru. Nic innego nie pozostało, jak tylko oderwać co się da, wygładzić spód i ozdobić górę. Tak też zrobiłam, na spodzie został tylko pięknie postrzępiony papier, drobne perełki, brokat i mikrokulki :) Moje pudełko








I w komplecie z karteczką


Miłego wieczoru :)

3 komentarze:

  1. śliczne, mi też zawsze pudełka dostarczają emocji

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to już mi szczególnie emocji dostarczyło :) dzięki

      Usuń
  2. Całość to nie lada gratka :) Piękna "gratka" :) Pozdrawiam Serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń